… to pierwszym skojarzeniem jest Teatr Globe. Najpiękniejszy widok na teatr rozpościera się z Millenium Bridge, 325-metrowego mostu przerzuconego nad Tamizą. Prawdziwy Globe, który wybudowano w 1598 roku, według źródeł stał pięćset jardów dalej. Pod naciskami purytan rozebrano go w 1644 roku. Jak dokładnie wyglądał pierwotny Globe, tego nie wie nikt. Rekonstrukcja oparta została na wielu źródłach, między innymi rycinach, badaniach archeologicznych, a nawet na zapisie skeczu teatru Swan. Takie informacje można znaleźć na stronie współczesnego Teatru Globe. W każdym razie widownia kryta jest strzechą, scena zadaszona, nie ma kurtyny, a na miejsca stojące (pośrodku teatru) często kropi deszcz, gdyż ta część nie posiada dachu. W swoim życiu widziałam kilka adaptacji sztuk Szekspira, jednak ta, którą miałam przyjemność obejrzeć w Teatrze Globe, była zupełnie inna. Dzieła “Troilus i Kresyda” wcześniej nie znałam, akcja nawiązywała do tematyki wojny trojańskiej. Jednak nie to było najważniejsze. Angielska wersja przedstawienia “żyła”, była barwna. Bawiła i wzruszała (na co wpływ miała muzyka na żywo). Podziwianie spektaklu z loży na drewnianej widowni dodawało wszystkiemu uroku. Przyznam, że podziwiałam stojących pod sceną widzów, którym w odbiorze dość długiej sztuki nie przeszkadzał nawet londyński deszczyk. Mam nadzieję, że w przyszłości nie raz i nie dwa odwiedzę to miejsce, co również innym polecam. Jeżeli Szekspir, to tylko w Teatrze Globe.
