Dzisiaj kolejna porcja przesądów, tym razem prosto z Hiszpanii i Norwegii. Hiszpanie, tak jak inne narody, wierzą, że pecha przynosi zbicie lustra i przechodzenie pod drabiną, mają jednak swoje naprawdę przerażające zabobony, większość z nich pochodzi z celtyckich regionów (Galicja, Asturias), ale jest znana w całym kraju. Pierwszy z nich to: San Andrés de Teixido: “A San Andrés de Teixido, va de muerto quien no fue de vivo”, co znaczy, że każdy musi pójść na pielgrzymkę do San Andrés de Teixido, żywy lub martwy. Wioska San Andrés de Teixido, położona w północnej części Galicji słynie z pustelni świętego Andrzeja, legenda mówi, że znajdują się tam jego kości. Sam święty był bardzo smutny, gdyż jego sanktuarium cieszyło się mniejszą popularnością od świętego Jakuba. Jezus pocieszył świętego, mówiąc:” Nie martw się, Andrzeju. Kto nie odwiedzi cię za życia, na pewno zrobi to po śmierci”. Legenda głosi, że kto nie odwiedzi sanktuarium za życia, po śmierci przybędzie tu pod postacią jaszczurki lub węża, gdyż pielgrzymi, którzy tu przychodzą, uważają, by na drodze właśnie nie nadepnąć na te istoty. Wioska leży w miejscu nazywanym „Końcem Świata”. Inny przesąd nosi nazwę La Santa Compaña. To procesja zmarłych i duchów, która chodzi po ścieżkach parafii o północy. Na czele korowodu idzie żywa osoba, która niesie krzyż i kociołek z wodą święconą, za nią podążają dusze ze świecami, w powietrzu unosi się zapach wosku. Osoba, która prowadzi, nigdy nie może się oglądać na boki lub zrezygnować ze swojego obowiązku, chyba że znajdzie następcę. Co zrobić, by nie zostać obarczonym tym zadaniem? Jeśli zobaczysz pochód dusz Santa Compaña, musisz namalować na ziemi koło i stanąć w jego środku. Możesz również położyć się twarzą do ziemi. Są jeszcze inne sposoby na wymiganie się, na przykład związanie czarnego kota w środku pochodu i salwowanie się ucieczką, ludzie robią też gest rogu lub figi. Przewodnikiem procesji może być mężczyzna lub kobieta, wszystko to zależy od patrona parafii. Santa Compaña zapowiada śmierć, jej zadaniem jest odwiedzenie domów, w których spodziewana jest kostucha. Kolejnym zwyczajem jest ¡Mucha mierda! (dosłownie oznacza: kupa g*wna). To powiedzenie można użyć w Hiszpanii, gdy chcemy życzyć powodzenia artyście (aktorowi, muzykowi, piosenkarzowi itp.), znaczy to samo, co „połamania nóg”. Powiedzenie pochodzi z dawnych czasów, kiedy tylko bogaci ludzie mogli pójść do teatru. Przyjeżdżali oni karetami. Wielu widzów oznaczało wiele końskich „śladów” na drogach, a tym samym powodzenie sztuki.
Czas na norweskie przesądy, szczęśliwie – mniej przerażające. Na początek stare porzekadła. Norwegowie wierzą, że kiedy jarzębina ma dużo korali, zimą nie spadnie wiele śniegu, gdyż drzewo nie powinno nosić podwójnego ciężaru. Inne powiedzenie mówi, że jeśli jeziora są pokryte lodem na święto pierwszomajowe, wiosna nadejdzie późno. Co ciekawe, młode Norweżki nie powinny dziergać swetra dla swojego chłopca, gdyż ten z pewnością odejdzie. Jest jeszcze przesąd, który zabrania gwizdania w stronę słońca, gdyż to sprowadzi deszcz.
Dzisiejszy wpis powstał dzięki pomocy Laury z Salamanki i Eilerta z Trondheim. Niestety, w Gdyni dzisiaj pada, mimo że nie gwizdałam w stronę słońca, ciekawe, czy gdzieś funkcjonuje przesąd, który mówi o tym, jak zagwarantować słoneczną pogodę?
Trzeba potanczyc,by nie padalo:-P
Ja tylko słyszałam o tańcu deszczu:)