Ile razy wracam do Rzymu, tylekroć Zamek Świętego Anioła robi na mnie ogromne wrażenie. Wygląda jak twierdza, gdyż właśnie taką funkcję pełnił od III wieku, kiedy to na rozkaz Aureliana ten monumentalny grobowiec Hadriana został włączony w system murów obronnych. Przez blisko tysiąc lat była to najpotężniejsza twierdza Rzymu. Dzisiaj mieści się tu muzeum. Oczywiście do zamku prowadzi wiele dróg, nieopodal znajduje się Watykan, do którego wiedzie tajemnicze przejście. W przeszłości forteca pełniła również funkcję papieskiej rezydencji. Do dzisiaj zamkowe korytarze i tajemnicze zakątki pobudzają wyobraźnię i turystów, i pisarzy. Moim ulubionym „ traktem” wiodącym do Zamku Świętego Anioła jest most z „uskrzydlonymi szaleńcami”, oficjalnie zwany Ponte San’t Angelo, który, malowniczo przerzucony przez Tybr, pozwala podziwiać piękno fortecy, Watykanu i rzeki. Anioły strzegące tego niezwykłego miejsca dzierżą w rękach narzędzia męki Pańskiej. Twarze tych dziesięciu istot przyciągają wzrok swoim pięknem i uczuciami „wymalowanymi” na obliczach. Twórcą dwóch aniołów był Bernini, pozostałe zostały wykonane według jego projektu. Wróćmy jednak do zamku. Kiedy po zakupie biletu wkraczamy w podwoje twierdzy, przechodzimy podziemnym pasażem. Przewodniki mówią, że pamięta on starożytne czasy.
Po drodze zwiedzamy apartamenty i biblioteki papieskie. Jednak dopiero na wałach obronnych czeka nas prawdziwa uczta dla oka: panorama miasta, którą podziwiamy, stojąc u stóp Archanioła Michała, którego rzeźba wieńczy budowlę. Jej rozmiary są imponujące. Legenda mówi, że kiedy w VI wieku Rzym nawiedziła zaraza, papież Grzegorz Wielki postanowił zorganizować procesję z Lateranu na Watykan. Podobno zebranym ukazał się wtedy Archanioł Michał i pomór ustał. Na znak wdzięczności na budowli wzniesiono wówczas kościół p.w. Michała Archanioła, a w XVI wieku ufundowano posąg Archanioła. Dzisiaj stoi on na dziedzińcu zamku, a całej budowli strzeże osiemnastowieczna rzeźba. Miłośnicy kawy mogą zamówić ten napój w kawiarni na murach i delektować się małą czarną, podziwiając Watykan i snując przypuszczenia na temat tajemniczych lochów, przejść i skrytek, które w dawnych czasach służyły papieżom. A wszystko to pod opiekuńczymi, anielskimi skrzydłami.