Pewnie większości Bułgaria kojarzy się z różami, innym z nadmorskimi kurortami, mnie przywodzi na myśl tańczących ludzi. Moim zdaniem każdy Bułgar ma taniec we krwi (i muzykę oczywiście też).
O tym, że Bułgarzy kochają taniec, dowiedziałam się po raz pierwszy, kiedy poznałam Rosi, nauczycielkę z miejscowości Razłog (buł. Razlog), która podczas każdego projektowego spotkania z ogromnym sercem uczyła nas tańczyć. Kiedy odwiedziłam ten bałkański kraj, przekonałam się, że wystarczy muzyka i każdy po prostu tańczy – oczywiście nie w parach, ale w korowodzie z pierwszą osobą jako wodzirejem, który pokazuje innym kroki. To sprawia, że po chwili każdy „łapie” rytm i wykonuje odpowiednie figury. Kiedy myślę Bułgaria, przed oczyma widzę przepiękne górskie miasto – Razłog. Leży ono niedaleko kurortu Bansko (znanego w całej Bułgarii), u podnóża gór Pirin. Wspomnę, że roztacza się z niego także widok na masywy Rodopów i Gór Rilskich.
W centrum miasteczka znajduje się piękny park, który przecinają liczne fontanny usytuowane na ciekawym kanale. W otoczeniu zieleni można wypić bardzo dobrą kawę w pobliskiej kawiarni, a następnie, podążając za nurtem wody, udać się na główny plac, gdzie mieści się urząd miasta, a stamtąd do kolejnego parku, gdzie wśród drzew, nieopodal malowniczego stawu, stoi stara turecka łaźnia, która dzisiaj pełni rolę restauracji. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie wiszące na każdej bramie nekrologi, pierwsza myśl była przerażająca: czyżby śmierć zbierała tutaj tak wielkie żniwo? Okazało się, że Bułgarzy za pomocą nekrologów informują innych o rocznicy śmierci, może to być miesiąc od tego wydarzenia, 3 miesiące, pół roku, rok i więcej.
Trochę historii… Do 1925 miasto nosiło nazwę Mehomia, było miastem wielokulturowym , oprócz Bułgarów mieszkali tu Turcy, Arumuni i Romowie. W czasie wojen bałkańskich (1913) w pobliżu Razłogu toczyły się walki pomiędzy Bułgarami i Grekami, na jakiś czas miasto było nawet przez Greków okupowane.
Trochę o tradycji… Razłog słynie w Bułgarii jako miejsce organizacji dwóch największych festiwali ludowych. W karnawale przechodzi przez miasto korowód mężczyzn ubranych w stroje i maski imitujące zwierzęta, do pasa mają przytroczone ogromne dzwonki. Festiwal nazywa się Kukeri, a przejście przez miasto tańczącego korowodu przy dźwiękach dzwonków ma odgonić zło i zapewnić miejscowości dobre zbiory (to zapewne dawniej), zdrowie i szczęście. Festiwal znam jedynie ze zdjęć i opowiadań bułgarskiej koleżanki, ale za to miałam szczęście gościć w Razłogi pierwszego marca, kiedy to Bułgarzy przypinają do ubrań lub zakładają na nadgarstek martenicę (biało-czerwoną opaskę). Tak naprawdę wymieniają się tymi wykonanymi z włóczki amuletami, które mają chronić właściciela przez złem i dać mu zdrowie. Istnieje również historia związana ze staruszką nazywaną Baba Marta. Podobno wymienianie się martenicami ma sprawić, że będzie ona zadowolona i pozwoli odejść zimie. Dawniej wkładano martenice pod kamień i po kilku dniach sprawdzano wróżbę z nią związaną. Pojawienie się mrówek gwarantowało zwiększenie stada koni i owiec, inne owady zwiastowały pomnożenie stada krów. Dzisiaj Bułgarzy zawieszają martenice na drzewie, kiedy tylko pojawią się na nim pierwsze pąki. Kolejnym, ważnym w życiu Bułagrów dniem jest trzeci marca, kiedy to świętują wyzwolenie się kraju z niewoli tureckiej w 1878 roku. Uroczystościom towarzyszą tańce, śpiewy, recytacje i palenie wielkich ognisk.
Z Razłogu warto wybrać się w góry, najlepiej podjechać do Banska, a stamtąd kolejką udać się na najwyższą górę Pirin. Przejażdżka i niesamowite widoki zrobią wrażenie na każdym. Aby zabrać ze sobą cząstkę Bułgarii do domu, można kupić różane kosmetyki, a nawet dżem z róż albo piękną i niedrogą ceramikę. Nie można też zapomnieć o martenicy, przecież gwarantuje ochronę przed złem.
[…] dwa razy, a gościnność Bułgarów i ich umiłowanie tańca opisałam we wcześniejszych postach. Południowo-zachodnia Bułgaria pociąga pięknem gór Ryła i Piryn (Rila i Pirin). W pierwszych […]