Jedna z tallińskich legend mówi o tym, że szlachetni mieszkańcy miasta postanowili wybudować najwyższy kościół na świecie, by w ten sposób przyciągnąć do Tallina więcej kupców. Problem polegał na tym, że nie wiedzieli, komu powierzyć tak ważne i odpowiedzialne zadanie. Na ich szczęście niespodziewanie w mieście pojawił się pewien spokojny nieznajomy, rzekomy budowniczy, który obiecał, że postawi taką świątynię, jaką wymarzyli sobie tallińczycy. Niestety, wynagrodzenie, o które poprosił, przewyższało możliwości mieszkańców. Na szczęście budowniczy zadeklarował, że może zrezygnować z zapłaty. Postawił jednak warunek – ludzie muszą odgadnąć jego imię.
Praca nad kościołem przebiegała szybko, a nieznajomy z nikim nie rozmawiał, skupiony na swym zadaniu. Kiedy kościół był już prawie gotowy, włodarze miasta zaczęli się niepokoić brakiem środków na zapłatę budowniczemu. Postanowili wysłać kogoś na przeszpiegi, by dowiedział się, jak mężczyzna ma na imię. Szpieg odnalazł dom budowniczego, gdzie ujrzał kobietę stojącą nad kołyską z dzieckiem, usłyszał też kołysankę, którą śpiewała: “Uśnijże, uśnij, Olaf wkrótce nadejdzie z sakiewką tak wypchaną złotem, że będzie mógł kupić księżyc”. Tak oto mieszkańcy Tallina poznali imię budowniczego. Następnego dnia przyszli pod wieżę, na której stał budowniczy i krzyknęli: “Olafie, Olafie, krzyż się wykrzywił!” Gdy mężczyzna usłyszał swe imię, ze zdziwienia stracił równowagę i spadł na ziemię. Zabił się na miejscu, a z jego ust wyskoczyła żaba wraz z wężem. Ludzie wierzyli, że tak ogromny kościół można wybudować jedynie w komitywie z siłami zła. Pomimo takich przekonań świątynia została poświęcona świętemu Olafowi.
P.S. Faktem jest, że w latach 1549-1625 kościół św. Olafa był najwyższym kościołem w Europie (tak mówią źródła historyczne).
P.S. Wpis powstał na podstawie opowieści zasłyszanych w trakcie pobytu w Estonii.