Szczęście po toruńsku z żabami w tle – legenda o flisaku

Miasto Kopernika i pierników, gdzie “gotyk jest na dotyk”, a riksiarze opowiadają dawne dzieje miasta – magiczny Toruń. Dzisiejszy wpis co prawda nie przybliży historii grodu nad Wisłą, ale opowie, co ze szczęściem mają wspólnego żaby. 

Cała rzecz dotyczy oczywiście pomnika grającego na skrzypcach flisaka, któremu przygląda się osiem pięknych żabek. Nie każdy wie, że toruński pomnik stanął w mieście w 1914 roku, a w zachodniej części Rynku mieści się od 1983 roku, gdzie po licznych “przeprowadzkach” zajął miejsce dawnego cokołu Cesarza Wilhelma I (mimo, że monument cesarski usunięto w 1919 roku). Co na toruńskim Rynku robi wspomniany flisak? Dlaczego jego koncertowi przysłuchują się pomnikowe żaby?

Legenda mówi, że w dawnych czasach… Tutaj zatrzymam się na chwilę, gdyż nie wiem, którą wersję legendy wybrać. Ta bardziej mroczna mówi o przekleństwie rzuconym przez wypędzoną z Torunia wiedźmę, która sprawiła, że miasto nawiedziła plaga żab. Inni opowiadają, że po jednej z powodzi, kiedy Wisła zalała gród, mieszkańcy nie mogli pozbyć się żab, które rozpanoszyły się wszędzie. W tamtych czasach Toruń był miastem odpoczynku flisaków, którzy spławiając drewno do Gdańska, zawsze chętnie gościli w mieście gotyku. Mowa o flisakach, gdyż w tej opowieści zacny flisak Iwo (tak mówią legendy) ocalił gród nad Wisłą. Kiedy plaga żab zaczęła być naprawdę uciążliwa dla mieszkańców, udali się oni po pomoc do burmistrza. Ten, jak to w legendach bywa, ogłosił, że  kto pozbędzie się ropuch, otrzyma jego córkę za żonę, a na dodatek sakiewkę pełną pieniędzy. Wiadomość burmistrza wywołała poruszenie w mieście, a co ważniejsze – pojawił się młody flisak, który oznajmił, że pomoże miastu, a i chętnie poślubi córkę burmistrza. Młodzieniec zaczął grać na skrzypcach, a jego melodie poruszyły nie tylko serca mieszkańców, ale i żab, które zaczęły zbierać się wokół mężczyzny. Flisak ruszył z Rynku, a za nim, kumkając i skacząc radośnie, setki, a może i tysiące żab. Młodzieniec wyprowadził je przez Bramę Chełmińską na przedmieście Torunia, tak zwane Mokre, gdzie ropuchy pozostały. Już nigdy nie nękały Torunia. A co z flisakiem? Pomimo niechęci burmistrza, poślubił jego córkę, z którą żył długo i szczęśliwie. Kto wie, może swe szczęście zawdzięczał żabom, gdyż ludzie mówią, że wystarczy pomyśleć życzenie i dotknąć grzbietu ropuszki. Ja co prawda pocałowałam żabę, podążając za baśniową przepowiednią o przemianie ropuchy w księcia. Wam jednak polecam zwykły dotyk. 

Autorem fotografii jest Toomas Mitt

Zapraszam do komentowania!

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s