
Lizbona nazywana jest Miastem Siedmiu Wzgórz. Nie wiem, czy ograniczenie się do tej liczby jest prawdą, w każdym razie do tych “siedmiu wspaniałych” należą: Castelo, São Vicente, São Roque, Santo André, Santa Catarina, Chagas i Sant’Ana. Sami lizbończycy są dumni ze swych wzgórz, dość często daje się usłyszeć słowa: “as sete colinas de Lisboa”. Spacer po mieście może przyprawić o zadyszkę, ale cóż znaczą problemy z oddechem, kiedy wokół roztacza się przecudny widok na miasto i Tag wpływający do Atlantyku. Zawsze można też ułatwić sobie życie, choćby korzystając z zabytkowej windy, jaką jest Elevador de Santa Justa (45 m wysokości). Kiedyś miasto miało trzy takie urządzenia, dzisiaj chętni mogą dotrzeć z Baixy do Carmo, ruin XIV wiecznego kościoła karmelitów, który nie przetrwał tragicznego trzęsienia ziemi i tsunami z 1755 roku. Winda nazywana bywa także Elevador de Carmo, mieści się w samym sercu miasta, w dzielnicy Baixa, na końcu Rua de Santa Justa. Nieprzerwanie od 10 lipca 1902 roku wwozi na malownicze wzgórze i lizbończyków, i turystów. Jej projektantem był Raoul Mesnier du Ponsard, uczeń samego Eiffle’a. Koszt wjazdu i zjazdu wraz z wejściem na taras widokowy to 5 euro. Warto też spocząć w malowniczej kawiarni na szczycie i rozkoszować się pięknym widokiem na miasto. Koniecznie trzeba odwiedzić ruiny Carmo. Czas spędzony w Carmo pozostał w mojej pamięci jako wyjątkowy. Trudno wyobrazić sobie ogrom zniszczeń dokonany przez kataklizmy. Warto zobaczyć muzeum, które dzisiaj mieści się w ocalałej części kościoła. A potem pozostaje “powrót na ziemię”, bo na podróż do nieba mamy jeszcze czas!
Lizbona to niewątpliwie jedna z ładniejszych europejskich stolic, troszkę pozbawiona zgiełku i pośpiechu Londynu czy Berlina ale metropolia godna jest odwiedzenia o każdej porze roku.