Śladami przeszłości – Salino i okolice

Czasami warto zejść z utartych szlaków, a nawet zgubić się. Poszukiwania  położonego na uboczu Salina sprawiły, że zabłądziłam, ale dzięki temu odkryłam Mierzynko, a do Salina i tak w końcu trafiłam.

Mierzynko leży w drodze do Salinka, co sprawiło, że zjechałam z właściwej trasy. Wjechałam na dziurawą, szutrową drogę i już po chwili ujrzałam piękną aleję kasztanowców, która doprowadziła mnie do opuszczonego dworu i folwarku (pochodzących z XIX wieku). Dawne włości von Slowinskich i Emila Blocha czasy świetności mają za sobą, a po opustoszałych budynkach hula wiatr, nawet czas stanął na budynku przy wjeździe do majątku.

Opuściłam Mierzynek i po krótkim błądzeniu po bezdrożach w końcu wjechałam na drogę do Salina, które dostrzegłam po drugiej stronie Jeziora Salińskiego. Malowniczo ośnieżona trasa doprowadziła mnie do wsi, a tuż za tablicą z jej nazwą dostrzegłam cmentarz. Dzisiaj składa się on z dwóch części – współczesnej – podlegającej parafii katolickiej w Kostkowie i tej dawnej – ewangelickiej, na której czas i zachłanność ludzka odcisnęły piętno. Pomimo ściśniętego gardła (samotne spacerowanie po położonym na odludziu cmentarzu nie jest moim ulubionym zajęciem) powędrowałam w stronę widocznej kaplicy. Niestety, ujrzałam otwarte drzwi i powyrywane deski w podłodze, które wiodły do krypty. Ze zdjęć znalezionych w internecie wiem, że również trumny ze szczątkami zmarłych nie zostały uszanowane. Rodzinna kaplica von Rexinów, dawnych właścicieli wsi, zbudowana w 1890 roku, jest po prostu zdewastowana.  Na starszej części cmentarza, który ulokowano  na jednym z otaczających jezioro wzniesień, odnalazłam typowe dziewiętnastowieczne groby, a raczej ich pozostałości: metalowe płotki, na których zachowało się kilka tablic, dziś prawie niemożliwych do odczytania; ślady po metalowych krzyżach, po których zostały już tylko kikuty – pewnie zasiliły niejedno złomowisko. Ciekawostką jest miejsce pamięci, na którym pozostawiono tabliczki ku pamięci dawnych mieszkańców – salinian – ostatnia pochodzi z 2013 roku. Elmar Josten, mimo że pochodził z Essen, a jego prochy rozrzucono w morzu, czuł się salinianinem, o czym mówi niemiecki napis na krzyżu.

Z cmentarza ruszyłam w stronę kościoła. Po drodze minęłam dwór alkierzowy (z dwiema sypialniami), zwany też ryglowym. Został on zbudowany przez von Rexinów około 1758 roku. Wspomniana rodzina miała wieś w posiadaniu od 1704 roku do połowy XIX wieku. Więcej informacji można znaleźć na  Wolnym Forum Gdańsk .

Mnie zainteresował kościół –  zbudowany w 1839 roku z kamienia polnego na miejscu poprzedniej świątyni. Na wspomnianym wyżej forum (kliknij na link powyżej) przeczytałam ciekawe historie mu poświęcone, między innymi tę  o osiemnastowiecznym pastorze wegierskiego pochodzenia – Johannie Bobriku, który miał aż 22 dzieci (z trzema żonami). Z kolei 0Ostatni pastor został w 1943 powołany na wojnę, a jego obowiązki do 1945 roku wypełniała  żona. Salino kryje wiele historii, między innymi tę o ławeczce cmentarnej rodziny Thiede, którą po przedwczesnej śmierci syna ustawił Paul Thiede. Nosiła ona napis „Filius ante patrem” (syn przed ojcem). Tę i wiele innych historii można znaleźć na Wolnym Forum Gdańsk.

Moja wizyta w Salinie dobiegła końca, ostatni raz spojrzałam na piękne jezioro, próbowałam dostrzec wyspę, na której w średniowieczu mieścił się  trudny do zdobycia dla wroga gród. Zapomniana przez wielu miejscowość ma niezwykły urok, a  czas i zieleń przykryły stare historie. Wiele z nich można znaleźć tutaj, zebrali je salińscy nauczyciele tuż przed likwidacją szkoły. Chcieli zachować je dla przyszłych pokoleń.

Zapraszam do komentowania!

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s