Kronika kryminalna dawnego Poznania

Dzisiaj garść poznańskich kryminalnych przypadków  z odległych lat, czyli historie ofiar, morderców, samobójców i awanturników.  Spacer po moim ukochanym mieście ma zawsze wymiar sentymentalny, a książka  Zbigniewa Zakrzewskiego “Ulicami mojego Poznania” sprawiła, że poznałam niechlubne tajemnice niektórych znanych mi miejsc.

Dworzec Główny – rewolwerowa historia

To miejsce znam bardzo dobrze, na szczęście nie przeżyłam tutaj żadnej dramatycznej sytuacji, takiej, jaka na przykład stała się udziałem podróżnych, którzy   1 stycznia 1931 roku siedzieli w poczekalni Dworca Głównego. Wszystko zaczęło się od zamkniętego bufetu. Brak możliwości zakupienia czegoś do jedzenia i picia nie zwiastował jednak najgorszego. Z nowym rokiem bufet miał przejąć nowy najemca, jednak poprzedni nie zamierzał się wycofać (mimo że wygasła jego umowa). Wyznawał on zasadę “po moim trupie” i faktycznie, przez dwie godziny strzelał z rewolweru, chcąc odstraszyć konkurencję i przedstawicieli kolei.Poddał się po dwóch godzinach negocjacji z policją.

Samobójcze miejscówki

Most Dworcowy mieści się w sercu miasta, łączy Stare Miasto z Łazarzem. Pewnego wiosennego wieczoru 1937 roku stał się świadkiem tragicznego wypadku. Młody mężczyzna rzucił się z niego na nadjeżdżający z Warszawy pociąg osobowy. Odrzucony został pod koła manewrującego na sąsiednim torze parowozu i poniósł śmierć na miejscu. Kroniki nie odnotowały przyczyn samobójczego planu, podają za to krótką notkę na temat samobójstwa pruskiego żołnierza, który zimą 1835 roku na środku Placu Wolności, na oczach przechodniów, wystrzałem z karabinu zakończył swoje życie. Niechlubną sławę miał także Most Chwaliszewski. W 1932 roku w odmęty Wart wskoczyła młoda kobieta, mimo próśb o ratunek, nie udało jej się przyjść z pomocą. Do próby samobójczej doszło także w niezwykłej scenerii – w Palmiarni. Pewnego grudniowego dnia 1937 na ławce pod krzewem japońskiej kamelii usiadł mężczyzna. Przyłożył pistolet do serca, nakrył broń płaszczem i oddał strzał. Na szczęście lub na nieszczęście – odratowano go.

Morderstwo z szydłem w tle

Tak dramatyczne zdarzenie miało miejsce w domu Anieli Twardowskiej przy ulicy Podgórnej. 16 grudnia 1932 pewien blacharz włamał się do mieszkania właścicielki i w okrutny sposób pozbawił ją życia – poprzez uduszenie oraz ciosy dłutem i szydłem. Poranił również służącą. Dziewczyna wyleczyła się, ale staruszka Twardowska nie – umarła po niecałym miesiącu, zdążyła ustanowić  jeszcze przed śmiercią fundację na cele dobroczynne. Morderca zawisł na stryczku.

Śmierć w płomieniach

Wiosna 1892 roku okazała się tragiczna dla mieszkańców kamienicy przy ulicy Ratajczaka 2. W mieszkaniu na poddaszu wybuchł pożar. Samowola budowlana właścicieli kamienicy (przerobienie poddasza na mieszkania) i brak dostępu do głównych schodów sprawiły, że najemczyni lokum wraz z pięciorgiem swych dzieci musiała skakać z osiemnastu metrów na przygotowaną przez strażaków płachtę. Niestety, w wyniku tego straciła swe życie, a troje dzieci zostało rannych.

6 thoughts on “Kronika kryminalna dawnego Poznania”

Zapraszam do komentowania!

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s