Chyba każdy, kto odwiedził Berlin, jadł Currywurst, czyli berliński fast food, sprzedawany niemalże na każdym kroku, w tym także tuż pod Bramą Brandenburską (tutaj dość kiepskiej jakości). Ta, posypana ogromną ilością curry, wieprzowa kiełbasa w sosie pomidorowym podobno najlepiej smakuje w kultowym wagonie postawionym przy lotnisku Tegel. Jadłam obie, tę przy Bramie Brandenburskiej i tę na lotnisku, faktycznie ta druga była bardzo smaczna. Na liście berlińskich przysmaków plasuje się również Kartoffelsalat, czyli sałatka ziemniaczana, tę również warto spróbować, koniecznie w restauracji, gdyż uliczne budki oferują tę niezbyt smaczną. O tym, że Berlin ziemniakiem stoi, można się przekonać w wielu knajpkach, które oferują kartoflankę (Kartoffelsuppe). Jest ona dość smaczna, choć sama w sobie prosta, kojarząca się z niezbyt bogatą kuchnią.
Oprócz kartofli na berlińskim stole króluje wieprzowina. Można ją jeść na wiele sposobów, w formie szaszłyka, pieczeni, kotleta mielonego, a nawet steku. Po prostu wieprzowina rządzi. Smacznie przyrządzoną jedliśmy w Zum schwarzen Ferkel obok Pergamonu. Do tego warto spróbować słynne berlińskie piwo: Märkischer Landmann lub Berliner Weisse mit Schuß (zielonego koloru, z syropem miętowym). A na deser pyszne domowe ciasto, na przykład z wiśniami lub rabarbarem. Po prostu niebo w gębie. Tak smakuje Berlin.
wygląda apetycznie, a menu bardzo intelektualne 😉
Było bardzo smacznie, a menu samo w sobie było sztuką:-)