Dzisiaj zabieram Was na wędrówkę po malowniczym słowackim miasteczku, które warto odwiedzić przy okazji pobytu we wschodniej Słowacji. Lewocza, bo o niej mowa, pewnie lata świetności ma już za sobą, jeśli jednak szukamy miejsc wyjątkowych, gdzie czas się zatrzymał, to miasteczko z pewnością nas nie rozczaruje.
Lewoczę okalają mury obronne, symbol dawnej świetności leżącego na szlaku handlowym miasta. Podobno swą świetność przeżywało w epoce średniowiecza, jednak to z późniejszych czasów pochodzą usytuowane głównie wokół rynku (Placu Mistrza Pawła) zabytki. Z nich najważniejszy jest katolicki kościół świętego Jakuba ze słynnym ołtarzem dzieła Mistrza Pawła z Lewoczy.
Sama postać Mistrza Pawła owiana jest tajemnicą. Podobno był kolegą, a nawet uczniem, samego Wita Stwosza. Zresztą sam ołtarz w lewockim kościele przypomina dzieła krakowskiego rzeźbiarza. Nie wiadomo, jakiej narodowości był Paweł, niewykluczone, że pochodził z Lewoczy. Fachu wyuczył się w Europie, a potem powrócił na Spisz. W każdym razie był rajcą miejskim i bardzo szanowanym obywatelem, który słynął z rzeźby i produkcji wina. Ożenił się z Margitą, o dwadzieścia lat młodszą córką wójta. Inna historia mówi o tym, że do Lewoczy ściągnął go ród Thurzonów, lokalnych kupców i bankierów. To należąca do nich renesansowa kamienica w kolorze ochry, stojąca przy lewockim rynku, przyciąga wzrok wędrowca. Wyróżnia się ona pośród pozostałych, podobno 60, dawniej należących do bogatych lewockich kupców.
W trakcie spaceru po głównym placu (rynku) – Námestie Majstra Pavla – nie ominiemy także ratusza oraz kościoła ewangelickiego. Ten pierwszy został zbudowany w średniowieczu, a później często przebudowywany, dzisiaj łączy w sobie cechy renesansu i neorenesansu. Przy jego południowej pierzei przycupnęła klatka hańby z XVII wieku. Pełniła ona rolę pręgierza dla występnych kobiet.
Warto przespacerować się wokół murów obronnych, by po drodze przejść przez zachowane bramy: Koszycką, Polską i Menhardską. Nasz wzrok z pewnością powędruje za miasto, gdzie na Marianskiej Horze okazale maluje się sanktuarium maryjne.
Lewocza to wymarzony cel podróży dla miłośników miasteczek o ciekawej historii, której ślady łatwo odnaleźć i dzisiaj. Wszystko to w cieniu malowniczych murów i okazałych budowli skąpanych w zieleni Spiszu.
Uwielbiam takie czarujace male miasteczka zyjace swoim rytmem I nie zadeptane przez turystow.
Lewocza jest popularnym miejscem wśród Słowaków, ja jednak nie odczułam tłumów.
Jeden z tegorocznych niezrealizowanych planów, ;(
W tej okolicy wystarczyło tylko na spiskie ruiny, widząc w czasie przejazdu mury miejskie, planowaliśmy wpaść w drodze powrotnej. Teraz widze co straciłem, a co trzeba nadrobić.
Pozdrawiam