Cmentarz na Górze Donas w Gdyni – podróż do przeszłości
Z zamiarem opisania tego zapomnianego gdyńskiego cmentarza noszę się od mojej listopadowej wędrówki w to miejsce. Jak pisałam w swoim poście, znalezienie nekropolii stanowi nie lada wyzwanie dla osób, które nie znają tego zakątka miasta. A szkoda, bo to ciekawa część historii Gdyni, a raczej jej dawnych okolic. Dzisiejszy wpis nie tylko przybliży historię cmentarza, ale także dawnych mieszkańców „Kolonji (Dohnasberg)”. Źródłem wiedzy było dla mnie www.forum.eksploracja.pl
Osadnicy
W 1801 roku do położonej u podnóża góry Kolonii przybyli osadnicy z Wirtembergii. Osada Dohnasberg, według źródeł, składała się z 20 wiejskich zagród. Mieszkańcy, ewangelicy, przynależeli do parafii w małym Kacku, a później do Karczemek. Po śmierci chowani byli na zboczu Góry Donas. Mieszkańcy Dohnasbergu mieli swą szkołę czteroklasową. Jednym z pierwszych osadników był Johann Conrad Leibbrandt, przodek jednego z ostatnich pochowanych na opisywanym cmentarzu (w 1942) mieszkańców – Augustyna, którego grób zachował się do dzisiaj. Opracowanie Andrzeja Buslera podaje, że „Według obliczeń Stefana Ramułta w latach 90. XIX wieku Kolonię zamieszkiwało 225 osób, w tym 151 Kaszubów-katolików, 14 Kaszubów-ewangelików oraz 60 Niemców-ewangelików. Liczba 14 Kaszubów-ewangelików mogła świadczyć o „kaszubizacji” potomków niemieckich kolonistów. Natomiast oficjalna pruska statystyka z 1905 roku podawała w Koloni 217 osób, w tym aż 142 katolików (w domyśle Kaszubów). Niemal od początku Kolonia była zarządzana przez własnego sołtysa. W 1805 roku, sołtysem został Michael Schmidt, który w niedługim czasie opuścił miejscowość, a funkcję jego przejął w 1817 roku Johann Hass. Tego wkrótce zmienił na urzędzie Andreas Juppenlatzn (1825). Cztery dekady później, w 1867 roku sołtysem został Kaszuba – Antoni Chrabkowski. Jeden z ostatnich (1910) pruskich sołtysów, podlegającym pod obwód chwaszczyński, był niejaki Münch”. Mieszkańcy zajmowali się głównie rolnictwem (na kiepskiej klasy ziemiach). Artykuły przytoczone na forum eksploratorów przybliżają nawet niezbyt dobre warunki życia – 8-9 osób przypadających na jeden dom. 1945 rok położył kres wielokulturowej historii miejsca. Potomkowie niemieckich osadników w większości opuścili Kolonię, choć nie wszyscy, jak wspominany poniżej Ernst. Inni – prawnukowie tych, co wyjechali, poszukują swych korzeni – na forum można znaleźć ciekawy wątek Dirka Leibrandta – prawnuka Augustyna.